Była kiedyś w katedrze poznańskiej tablica poświęcona temu wielkiemu lekarzowi renesansu, współczesnemu A. Wesaliuszowi, R. Colombo, M. Servetowi, A. Pare..., na której nieznany fundator polecił wyryć następujące słowa w języku łacińskim, a które w tłumaczeniu na język przeczeniem brzmiały: "Józef Struś, Poznańczyk, doktor filozofii i medycyny, tłumacz na język łaciński dzieł greckich. Niegdyś profesor sztuki lekarskiej w Padwie, na żołdzie weneckim. Odnowiciel nauki o pulsie, zapomniany przez tyle wieków, potem lekarz najjaśniejszego pana, Zygmunta Augusta, króla polskiego. Zmarł w roku Pańskim 1568, licząc lat 58".
Ten tekst to w bardzo skróconej formie curriculum vitae tego męża epoki odrodzenia, lekarza, znanego i uznawanego do dziś w całym zachodnim świecie. Urodził się w Poznaniu w rodzinie rzemieślniczej. A właśnie Poznań w czasach Strusia należał do najświetniejszych ośrodków kultury renesansu w ówczesnej Polsce. W tej stolicy Wielkopolski było kilka szkól początkowych, parafialnych, ale od roku 1518 zdolniejszych i bardziej majętnych młodzieńców kształciła w zakresie szeroko pojętych przedmiotów humanistycznych tzw. Akademia Lubrańskiego. Tę właśnie Akademię ukończył Struś, uzyskując znakomitą znajomość języka greckiego i łacińskiego, co pozwoliło mu w niedalekiej już przyszłości zająć się dogłębnie wiedzą uczonych starożytności.
W roku 1525 znalazł się już w Krakowie. Jako słuchacz Uniwersytetu Jagiellońskiego studiował nauki wyzwolone, by cztery lata później uzyskać stopień bakalarza, a w roku 1531 magistra. Ponieważ pragnął zostać lekarzem, miejsce swych dalszych studiów przeniósł do Włoch, obierając znaną w tym czasie medyczną uczelnię w Padwie. Miał możnych protektorów, co pozwoliło mu bez większych materialnych kłopotów uzyskać w roku 1535 dyplom doktora medycyny. A na wspomnianym Wydziale Lekarskim Uniwersytetu w Padwie nauczycieli miał doskonałych. Struś musiał odznaczać się wieloma przymiotami, obok zdolności, skoro prawie natychmiast po uzyskaniu stopnia doktorskiego objął stanowisko profesora nadzwyczajnego medycyny teoretycznej, a jednocześnie zajął się dość lukratywną praktyką lekarską. W swych wykładach objaśniał głównie dzieła Galena, którego był wielkim zwolennikiem i którego z całą pracowitością tłumaczył na język łaciński. Być może wykładów Strusia słuchał A. Wesaliusz (1514- 1564), który promocję doktorską, jakkolwiek już dość dobrze znany z prac ogłaszanych w Paryżu, odbył dopiero w 1537 roku. Na prośbę biskupa J. Chojeńskiego Struś już jako uznany lekarz powrócił do Krakowa, gdzie jakiś czas wykładał na tamtejszej uczelni, omawiając obszernie dzieło Galena poświęcone odmianom chorób.
Struś katedry w Krakowie nie otrzymał (były wówczas tylko dwie związane z medycyną) i najprawdopodobniej z tego powodu, a też ze względów materialnych, przyjął korzystną propozycję czynności nadwornego lekarza u wielkiego magnata Wielkopolski, Andrzeja Górki. Krótko bawił w rodzinnej Wielkopolsce, gdyż zobowiązał się jako lekarz towarzyszyć córce Zygmunta Starego, Izabelli, w czasie podróży przedślubnej na Węgry. Na Węgrzech zasłynął jako wybitny praktyk (tam prawdopodobnie przygotował i opatrzył własnymi komentarzami niektóre dzieła Galena) dlatego został zaproszony do Konstantynopola na dwór sułtana, Solimana I. Tam jakoby napotkał żołnierza, który - czując się dobrze - miał dwubitne tętno. Na skutek zaburzeń politycznych na Węgrzech Struś powrócił do Polski wraz z poselstwem Górki. I znów praca na dworze wspomnianego magnata wielkopolskiego, wreszcie walka z "morowym powietrzem" w Poznaniu. Mnóstwo zajęć lekarskich. śmierć osób bliskich, dobroczyńców, procesy sądowe, wydarzenia polityczne, w których chcąc nie chcąc musiał brać udział, utrudniały ukończenie dzieła, nad którym pracował blisko dwadzieścia lat. Wreszcie ukończył je w rodzinnym mieście w 1555 roku, dając tytuł Sphygmicae artis libri quinque. Książka dość pokaźnych rozmiarów zapewniła mu stałe, poczesne miejsce w historii nauki. Jako jeden z pierwszych omówił w niej obszernie zagadnienie tętna w życiu człowieka zdrowego i chorego. Lepiej niż Galen, na którym się przecież opierał. Umiał badać puls wyciągać właściwsze wnioski. A pamiętajmy, że uważne, umiejętne badanie tętna było jakby wstępem do później powstałego badania fizykalnego serca. Struś jest jedynym lekarzem pochodzenia polskiego epoki renesansu, wymienianym w każdym obszernym podręczniku historii medycyny.
Wiesław Stembrowicz